Jeżeli:
1. poprawki nie uwzględnią hazardu "twardego"
2. "cele" ustawy ( "walka" z hazardem) będą nieadekwatne do środków ( jak najwięcej kasy z Totalizatora)
to jest prawdopodobne, że ustawa okaże się niezgodna z prawem UE.
Przynajmniej teoretycznie, w opiniach prawników, bo tego nikt sprawdzać w trybunałach nie musi.
A wtedy bukmacherzy maja dylemat:
1. pozostać "nielegalnymi", pomimo ewentualnych blokad, ale za to z pełnym pakietem usług, łącznie z "twardym" hazardem, który im generuje ponad 50% zysku.
lub
2. wejść na rynek z polską licencją, z ograniczonym pakietem usług. Plus koszty dodatkowe na starcie. I oczywiście w tym przypadku - rezygnacja z "nielegalnej" działalności, czyli na .com - wypad dla Polaków.
Co wybiorą? Kalkulacja nie jest taka oczywista.
Poza tym wciąż istnieje całkiem realna moim zdaniem wersja, że to wszystko tylko gra pozorów. W rzeczywistości może chodzić wyłącznie ( w kategoriach kasy) o Totalizatora, a reszta to polityczno/pijarowska gierka bez większego znaczenia.