Co do wyborów, przyjdzie czas na rozliczenie PO i samego Komorowskiego. Wbrew pozorom, obietnic naskładał na prawdę dużo, żeby wspomnieć tylko kilka, które mi przychodzą do głowy natychmiast: refundacja in vitro, parytety, ustawa przedszkolna, 50% zniżki dla studentów i wiele, wiele innych obietnic, które zostały złożone podczas kampanii prezydenckiej. Jednym z głównych haseł w kampanii kandydata PO były słowa: "PiS obiecuje, my to robimy". Teraz zobaczymy jak PO będzie chciało reformować Polskę. Paradoksalnie, jak wielu zauważyło, PO jest teraz w trudnej sytuacji, bo stracili swój koronny argument, że opozycja(a szczególnie wrogi prezydent) nie pozwalają na przeprowadzanie reform. Teraz to alibi się skończyło. W koalicji też nie jest różowo, co poświadczają wypowiedzi Eugeniusza Kłopotka. PiS i SLD na pewno po wyborach mogą się czuć silniejszą opozycją i będą się domagać spełniania obietnic przedwyborczych PO. Najdziwniejsze jest to, że niektórzy politycy partii rządzącej już powoli próbują się wycofywać z niektórych obietnic.
Nie wiem ile masz lat, ale dawno takiego bełkotu nie czytałem :-|
Mało wiesz o zawodzie nauczyciela. Moja mama uczy w podstawówce, jest nauczycielem dyplomowanym i mogę powiedzieć, że te 30% podwyżki to jak na razie bujda. Podwyżki są, ale zdecydowanie niższe. Co do Twojego postu, nie zdajesz sobie sprawy ile jest pobocznych obowiązków, o których się głośno nie mówi. Dużo rad, zebrań, uroczystości na których trzeba być. Wycieczki czy egzaminy, to uwierz mi nie nie jest laba. Do tego dochodzi sporo papierkowej roboty, oczywiście sprawdzanie ćwiczeń, kartkówek, sprawdzianów. A święta czy weekendy, to jak ktoś słusznie zauważył wielu pracowników ma w Polsce wolne, więc ten argument jest kiepski. Prawda jest taka, że obiecanych podwyżek na razie nie ma, a deprecjonowanie pracy nauczyciela jest bezzasadne. Nie piszę, że nauczyciele żyją niegodnie czy zarabiają śmieszne pieniądze, ale jak się coś obiecało, to trzeba się z tego wywiązać