Nawiązując do boksu to Roy Jones Jr. kiedyś był najlepszym bokserem wszechwag. W ostatnich latach stał się maskotką, gdyż dostawał oklep od kelnerów na śmiesznych galach, a to wszystko przez chęć walczenia po 40-stce.
Zgadzam się, jednak bokserzy, do tego amerykanie to wiadomo coś jak Mike Tyson. Bankructwo, wydawanie ponad limit, a później trzeba na
KSW jeździć bo pieniądze przeciekły przez palce. U nas problemy finansowe, a wręcz długi miał/ma Wiśniewski czy Cezary Pazura.
Federer wydaje się ogarniętym gościem, to w końcu raczej marka niż zawodnik. Kariera bez kontrowersji, przykładny ojciec x2 bliźniaków, Szwajcar, legenda tenisa itd. Moim zdaniem zupełnie inny kaliber mentalny niż RJJ.