Czołem, ludzie. Niech no mnie zaraz jakiś spec poratuje.
Otóż sprawiłem sobie telefon (mam już kilka, ale lubuję się w nabywaniu nowych). Sprawdziłem parametry - w porządku - podobno jest to telefon dla ludzi będących w ciągłym biegu, czyli akurat dla mnie. Kupując go była okazja do porównania z innymi modelami, którymi władam. Zaopatrzyłem się więc w Samsunga Intrepid 3G. Miałem na stanie micro sd 12gb, wpakowałem ją w telefon i można było zacząć zabawę. Telefonik odpala właściwie każdy format, a ja mając chwilę czasu zabrałem się za ściąganie jakiegoś filmu. Wszystko pięknie, ale jak wiadomo, telefony trzeba ładować. Muszę zaznaczyć, że telefon nie był nowy, więc nie trzeba było go formatować (używany ok.miesiąca, w zestawie z instrukcją, słuchawkami i ładowarką, spełniającą jednocześnie zadanie USB). No to podłączam dziada, co by się nażarł, po około trzech godzinach odłączam go od wtyczki, a on mi wyje, że bateria słaba. Spróbowałem inaczej - podłączyłem go, gdy był wyłączony. Zadziałało. Po upływie kolejnych trzech godzin bateria była pełna. Po upływie niemalże tygodnia znowu się rozładował, i kolejny raz nie było sposobu, aby naładować go gdy jest włączony. Poczytałem instrukcje, czego raczej nie mam w zwyczaju, ściągnąłem nawet jakieś ***** w pdfie, i wszędzie było napisane, że aby ładowanie rozpoczęło się, muszą się świecić dwie czerwone lampki - jedna na telefonie, a druga na ładowarce. Kiedy telefon ładuje się będąc wyłączonym, oba warunki są spełnione- czerwono na telefonie i ładowarce. Jeśli jednak jest włączony i się ładuje - czerwona kontrolka świeci się tylko na telefonie, a ta na ładowarce mieni się na zielono (wyczytałem, że zielony
kolor oznacza, że przynajmniej 90% baterii jest naładowane). Wszystko czytam po angielsku, bo nie znalazłem ani jednego postu w naszym języku (na żadnym forum nie było nawet wzmianki). Co się może dziać? Wiadomo, jak bardzo mnie to denerwuje, gdy włączam telefon po ładowaniu a tu kilkanaście prób połączeń.
