Prawie podsumowanie
Nie chcę się użalać teraz, że:
- gdyby nie frajerstwo Red Bulla Salzburg dziś,
- gdyby Hass na własnej ziemi nie dał się łamać jak mała dziewczynka przedwczoraj,
- gdyby Almagro w 3-cim secie przy stanie 4:1 i prawie wyeliminowanym przez kontuzję Monaco nie zamienił się w sobotę w samobójcę
- gdyby Kohlschreiber jednak wygrał którąś z piłek setowych w piątek
- gdyby nie czwartkowy sabotaż Twente
...to mój stan konta prezentowałby się nieźle i co najmniej zrealizowałbym miesięczny cel.
W tym wszystkim trzeba doszukać się czegoś więcej niż braku szczęścia czy wielkiego pecha. Jest tutaj niemal wszystko czego nie należy robić w zakładach bukmacherskich, jeśli chcę się je traktować poważnie i osiągać zyski. Wymieńmy:
- granie za wielu zdarzeń (np. dziś)
- granie niskich kursów (np. Twente)
- granie na siłę i pod wpływem emocji (np. w czwartek po porażce Granollersa)
- granie masówek (np. Hass w niedzielę)
Praktycznie brakuję jeszcze grania patriotycznego (ale to już zaliczyłem podczas Euro). Wszystkie możliwe błędy.
Została ostatnia szansa, niecałe 1100zł... by powielić po raz ostatni któreś z tych wyżej wymienionych błędów (a może wszystkie?), wygrać i zmienić strategię gry. Ostatni taniec, finalna rozgrywka, spacer na linie...