Ja swoją przygodę z bukmacherską zacząłem w I liceum, czyli już prawie 4 lata temu. Wiadomo jak każdy zaczynałem od
STS, stawiało się co popadnie za 2-5 zl. Do dziś pamiętam jak postawiłem chyba ze 20 spotkań i nie wszedł mi kurs 1,05 z tenisa, a do wygrania miałem 1300zł, w tedy to była dla mnie góra kasy. Po pierwszej klasie miałem jechać w wakacje do stanów, więc postanowiłem że opracuje sobie system tzw. progresję. Zaczynałem od 5zł w
sts i w górę. Grałem dzień w dzień i praktycznie co dzień na czysto wychodziłem 5żł, na jakąś Cole tam zawsze było, ale co najważniejsze system działał. Przyjechałem ze stanów , kasę wpłaciłem na konto ponad 7 tyś.I zacząłem grać. Jako że nie miałem jeszcze 18 lat konto na starą, a że konto w banku miałem także na siebie i na matulę więc nie było problemu z przelewami. Najpierw wpłata do bwina 400zł i bonus 100 razem 500. Postawiłem kupon
live w ręczną na przeciwników Kiel +4,5 . Jednak jako że było to mój pierwszy kupon, źle przeczytałem pod wpływem emocji i te 4,5 nie było do połowy tylko na cały mecz. Pamiętam że byłem mega załamany. Potem następna wpłata już 2000zł. Zaczełem grać progresją na ako 4. Jeden kupon każdego dnia miałem na kolo 12 poziomów jak dobrze pamiętam. Na początku szlo dobrze praktycznie 100 dniówy i ponad 3 tys na plus miesięcznie, lecz górę wzieły emocje "Bo co ta nie wygram więcej". I zacząłem grać
kupony jeden po drugim jak nie wszedł jeden kupon to tego samego dnia jeszcze z 3
kupony mogłem zagrać. No i wiadomo jak to się skonczyło. W tym samym czasie jak zarabiałem tą 100 dziennie praktycznie strasznie też imprezowałem , ile w tedy kasy poszło w różnych klubach, macdoladach i pizzeriach to masakra. Byłem chyba jednym z lepszych klientów baru który prawie co dzień się odwiedzało ???? . A do tego kumple, jeden mega kasiasty zawsze mial 200 w kielni i jeden co przyjechał z
Anglia z kilkoma tyś funtów. Oj działo się. Przez ponad pół roku. Stać mnie było bez mrógniecia okiem kupić telefon(n95), który własnie wchodził na polski rynek za 1700zł(potem go sprzedałem znacznie taniej).W sumie w tamtym okresie było fajnie, ale potem gdzieś koło Bożego Narodzenia górę zaczeły brać wlaśnie emocje. W tedy byłem ostro plecy nie wiem ile przegrałem a ile prze imprezowałem ale były to duże pieniądze. Wiem że jak przyszło do robienia prawka i 18-stki to ledwo starczyło. Potem przyszły suche dni i ledwo na jakieś piwo starczało. Więc z nowu zaczełem myśleć jak zarobić. Postanowiłem zostać bonus hunterem , chyba tak to się pisze. Zaczełem wykorzystywać należne mi bonusy i znowu kasa na koncie rosła. Potem przyszły bonusy kumpla i dalej sianko rosło(znowu koło 100-150 dziennie bez ryzyka się zarobiło-za pomocą sórbetów) Lecz odezwało się we mnie znowu poczucie ile to ja nie zarobię, jaki to ja nie jestem. I znów przegrałem ponad 4 tyś które ciężko zarobiłem. Potem ta sama sytuacja powtórzyła się jeszcze co najmniej 2 krotnie. Ostatnia nie tak całkiem dawno bo na przełomie października i grudnia. Obecnie jestem krewny kumplom okolo 700zł, a trzeba dodać że gdy zarabiałem kasę trzymając się swoich zasad nie musiałem się nigdy liczyć z pieniądzem bo zawsze na wszystko miałem, inne wydatki z wiązane z życiem pokrywali starzy. Moim zdaniem gdyby emocje nie wzieły góry nad głową, na dzień dzisiejszy zarabiałbym na tym biznesie około 8-10tyś miesięcznie bez żadnego problemu, bez ryzyka a i trzeba dodać że nadal się uczę. Moim celem jest właśnie wyzbycie się emocji podczas gry i jeśli tego się nauczę wyjdę na pewno na swoje. Mówiąc szczerze myślałem aby nawet iść z tym problemem do psychologa, ale na razie nie gram i jestem na miesięcznym detoksie ????
Także na razie raczej na

, dość pokaźny ale może nie długo to się odmieni