Przede wszystkim stawiam na bezpieczeństwo. Bardzo kusi do większych stawek, jednak trzeba pamiętać, że może przyjść czarna seria. Póki co wszystko wchodzi pięknie, bez nerwów, ale w końcu nadejdzie moment, że będzie trzeba zagrać za 4-cyfrową kwotę. Małą łyżeczką, ale do przodu, kolego. Jakbym grał pierwszy zakład za 1000 zł i każdy następny za dwa razy większą sumę, to passa praktycznie tylko 7 nietrafionych zdarzeń pod rząd i mamy po pieniądzach. A taka passa jest jak najbardziej realna, zwłaszcza przy mojej, niekoniecznie dokładnej selekcji typów. Nie jest to strata czasu, bo bukmacherka=hobby, a nie
praca. Grunt to nauczyć się regularnie czerpać z tego zysk, co przykładowo gwarantuje moja progresja jak na razie, a nie wtapiać jak niejeden "bogacz", który myśli, że zjadł wszystkie rozumy, a nieustannie gra za +30% budżetu i finalnie ZAWSZE jest w plecy.