Już za niespełna 2 godziny rozpocznie się wielkie wydarzenie w Premiership - wielkie derby Północnego Londynu, na Emirates Stadium Arsenal zmierzy się z Tottenhamem. Te spotkania zawsze przynoszą wraz z sobą wielkie emocje i dramaturgie. Wystarczy sięgnąć pamięcią do ostatnich pojedynków pomiędzy tymi zespołami, nieco ponad rok temu właśnie na Emirates padł remis 4:4. Kanonierzy do 89 minuty prowadzili 4:2, ale dwa ciosy gości, najpierw Jenasa, następnie Lennona pozbawiły gospodarzy trzech punktów, a w szał radości wprowadziły kibiców przyjezdnych. Dwa lata temu cieszyli się podopieczni Arsene Wengera, strzelanie rozpoczął Adebayor, wyrównał Berbatov, kilka minut później rzut karny Kogutów obronił Manuel Almunia. Decydujące trafienie było dziełem Bendtnera, który dosłownie kilkanaście sekund przed strzeleniem gola wszedł na boisko z ławki rezerwowych. Myślę, że podobnych emocji możemy spodziewać się również dzisiaj. Przejdźmy do wydarzeń z tego sezonu, obie drużyny sąsiadują w tabeli Premiership, obie zgromadziły po 19 punktów, ale to Arsenal ma jeden mecz zaległy co stawia ich w dogodniejszej sytuacji. Kanonierzy pobili już rekord wszech czasów w lidze angielskiej pod względem ilości strzelanych bramek, wystarczy podkreślić, iż Arsenal w czterech meczach rozegranych przed własną publicznością strzelił 17 bramek tracąc 4. Po 90 minutach meczu z Tottenhamem liczba trafień z pewnością jeszcze wzrośnie. Piłkarze Wengera w ostatniej kolejce stracili punkty, do 70 minuty meczu z West Hamem spokojnie kontrowali sytuację prowadząc 2:0, gdy wszystkim wydawało się, że nic ciekawego w tym spotkaniu już się nie wydarzy West Ham wyrównał, najpierw po błędzie Mannone trafił Cole, następnie z rzutu karnego Diamanti. Punkty stracił również Tottenham, Koguty na White Hart Lane doznali upokarzającej porażki ze Stoke City. Ogólnie rzecz biorąc zawodnicy Redknappa w meczach wyjazdowych radzą sobie całkiem dobrze, trzy zwycięstwa, remis i porażka, dość bolesna z Chelsea 3:0. Oba zespoły będą musiały radzić sobie bez kilku swoich zawodników, w Tottenhamie nie zagra Modric, King i Defoe, zwłaszcza brak ostatniego powinien dać się we znaki, bo do braku tych pierwszych klub już przywyknął. W barwach Arsenalu nie zobaczymy z pewnością Walcotta, Rosicky'ego, Denilsona, pozostali nieobecni nawet zdrowi nie znaleźliby raczej miejsca w podstawowej jedenastce. Siła ofensywna Kanonierów powinna być bardzo zauważalna, jest przecież Arszawin, Diaby, Van Persie, być może od pierwszych minut zagra także Nasri. Z pewnością warto zobaczyć to spotkanie, w 145 derbach Północnego Londynu górą będzie Arsenal!
Na Stadium of Light mocny w tym sezonie Sunderland zmierzy się z West Hamem spisującym się jak do tej pory fatalnie. Faworytem bez wątpienia są gospodarze i myślę, że to właśnie oni zgarną dzisiaj komplet punktów. Przed własną publicznością Czarne Koty zaledwie raz doznali porażki, w pozostałych czterech potyczkach zgromadzili 12 punktów wygrywając z Liverpoolem, Wolverhampton, Hull City i Blackburn Rovers.
Bent i Jones powinni zadbać o to aby Green miał dziś sporo pracy. West Ham w ostatniej kolejce sprawił niespodziankę remisując na Upton Park z Arsenalem Londyn, wtedy gospodarze mieli nadmiar szczęścia, jak będzie dzisiaj? Sunderland po porażce z Birmingham będzie chciał wrócić na zwycięski tor, myślę, że może im się to udać. Piłkarze z Londynu po raz ostatni zdobyli punkty na wyjeździe pod koniec sierpnia remisując z Blackburn Rovers. Żadna z drużyn nie może narzekać na osłabienia w składzie, o zwycięstwie powinny zadecydować umiejętności piłkarskie, a pod tym względem stawiam na Sunderland.
Moje typy:
Arsenal ~ 1,55
Sunderland ~ 1,95