Nie chcę tu uchodzić za jakiegoś znawcę, czy coś w tym stylu. Na razie mam po prostu dużo szczęścia przeplatanego z odrobiną pecha, no ale jednak tego szczęścia jest sporo więcej.
Bukmacherka nie jest mi obca chyba już od 12 roku życia i było w niej o wiele więcej ciemnych chwil niż tych jasnych. Gdy skończyłem 18 lat zacząłem grać grubiej (czyli nie za 3 - 5 zł) i od tamtej pory zapisuje sobie wszystkie zyski i straty no i jestem na minusie parę tysięcy. Te 300 złotych, od których zacząłem ten "system" były ostatnimi pieniędzmi, które przeznaczyłem na ewentualne "przewalenie" (gdybym je przegrał, miałbym w miarę okrągłą cyferkę na minusie). Trzeba postawić sobie jakąś granicę, nie można całe życie sponsorować bukmachera.
Temat będę prowadził albo do bankruta, albo do odzyskania wszystkich moich strat. Nie życzcie mi powodzenia :d.