Jeśli chodzi o Federera, to mi się wydaje, że jemu po prostu brak motywacji. Jego słabsza gra ma podłoże bardziej mentalne niż fizyczne. Fed najpierw przegrał w kompromitującym stylu finał RG, a potem, w momencie, w którym chciał się na Rafie odegrać, również przegrał. Mowa oczywiście o Wimblu 08.
Pamiętajmy, że Roger nadal, mimo, że nie jest, tak jak kiedyś, bezkonkurencyjny, musi być zaliczany do grona najwybitniejszych graczy touru. Według mnie ma teraz takie same szanse na wygranie AO jak Nadal, Djokovic, czy Murray. Dodam, że ja nie jestem żadnym fanem Szkota i szczerze mówiąc życzę mu jak najgorzej.
Tenis w jego wydaniu, który nazwałbym "perfekcyjnie skutecznym" w żaden sposób do mnie nie przemawia. Jestem zdania, że nie żadna kontuzja czy słabsza gra, ale zwyczajnie presja na nim ciążąca nie pozwoli dojść Murrayowi dalej niż 1/2 F.
Nie zdziwię się też, jeśli Federer zdobędzie 3 następne Wielkie Szlemy, w tym upragniony Roland Garros. Szwajcar musi "zgubić" presję wywartą chyba na samym sobie i forma wróci. Bo techniki i kortowej taktyki mógłby Szkota uczyć. I te lekcje mogłyby trwać po 6 godzin, w cyklu pięcioletnim

Kiedyś pisałem, chyba w tym temacie, że bardziej niż faworyci interesują mnie zawodnicy "średniej półki" z dużymi ambicjami.
Tutaj, jeśli piszemy o AO, muszę wymienić swojego ulubieńca Verdasco i fantastycznie grającego w Auckland Del Potro. Liczę, że obaj dojdą minimum do 1/4 F, a i tam każdy z nich może postarać się o niespodziankę. Nie widziałem jeszcze drabinki, jednak dla mnie wymarzona para 1/2 F to właśnie ci dwaj panowie oraz Federer i Djokovic. Nadala nie lubię, ale trzeba przyznać, że jest fantastycznym zawodnikiem, mimo wszystko coś mi mówi, że w tym roku w Melbourne wcześnie się potknie.