Co do Murraya, wygranie na pewno przez niego WS jest nieporozumieniem, wygrać może i wygra, wg mnie nie wygra... dobra czepiam się słówek.
Co do Wawrinki, (1/6 3/6 3/6) rozbudził ogromne nadzieje, że będziemy świadkami świetnego widowiska, pod względem dramaturgii, ale od razu źle się zaczęło. 2/0 Federera, a Wawrinka niby się budził. 1. set stał na wysokim poziomie, ale gdyby nie break mecz by sie potoczył inaczej, na pewno równiej. Przede wszystkim od początku było widać, że tu nie będzie powtórki spotkania z Roddickiem. Serwis Stanislasa był... kiepski. Punkt kulminacyjny meczu: 1. przełamanie w 2. secie na *4/3 dla starszego kolegi. Roger po prostu przebił dużą szpilką balon nadziei napompowany przez Stasia.
Wybiegam w przyszłość, jest późno/wcześnie, więc wiadomo ocb.
Mianowicie, Federer w następnej rundzie zmierzy się z Djokiem/Berdychem. Od panów Domański/Sidor usłyszałem, że to Tomas jest faworytem, więc zacznę od niego. W przypadku starcia z Czechem, no nie ma realnych szans, żeby doszło do sensacji. W przypadku meczu z Djokiem... bardzo lubie Serba, ale w tym momencie nie dostrzegam szans, by go wyeliminował, niestety.
Krótko o Nadalu. Niby jest chory, poci się chudnie... itd. to i tak nie ma rywali. Jutro zagra z Ferrerem, którego nie miałem okazji oglądać i nawet w przypadku zachęcających kursów szukanie porażki Nadala mija się z celem. Dalej Murray/Dolgopolov. Myślę, że Szkot będzie miał wielu sympatyków, ale wg mnie z kim by nie grał to w finale i tak się Hiszpan pojawi obok Federera, w tej chwili widzę wygraną turnieju przez Rogera.
PS. Ważna, wg mnie informacja. Otóż oglądając końcówkę 2. seta stwierdziłem, że Federer jednak w tenisa grać chce i ma z tego fun, o czym niewątpliwie świadczą wręcz pokazowe wymiany.
Mam wrażenie, że tym postem wpadłem ze skrajności w skrajność, ale nocne wnioski zanotowane.