Kto zostanie prezydentem Polski?
▶
http://kultowy.blog.pl
Jarosław Kaczyński (2,3 @Millenium), 9/10
Zanim uzasadnię swój typ, dodam że sam w pierwszej turze dam głos Napieralskiemu (za odwagę ;p), a w II turze na pewno nie zagłosuję, bo mam już karnet na Open'era i na początku lipca będę się jarał koncertem Pearl Jam, a nie Jarkiem czy Bronkiem ???? Kasę postawię jednak na Kaczyńskiego. Z kilku powodów.
Po pierwsze: przewaga Komorowskiego nad Kaczyńskim maleje z dnia na dzień. Ostatni sondaż (IQS dla TVN): Komorowski 25% Kaczyński 24% niezdecydowani: 37% Na dodatek kandydat PO traci swój bastion: młodych wyborców. W rozbiciu na grupy wiekowe Kaczyński wyprzedza już Komorowskiego w grupie 18-24-latków. W grupie 24-35-latków obaj kandydaci mogą liczyć na taki sam procent głosów.
Po drugie: termin II tury wybitnie nie sprzyja Komorowskiemu. 4 lipca to już sezon urlopowy. Spora część grupy, w której Komorowski ma największe poparcie (36-55 lat) - wyborców lepiej wykształconych, lepiej zarabiających, z dużych miast - 4 lipca znajdzie się poza miejscem zamieszkania. Nad morzem, w górach, czy poza granicami kraju. Lub - w razie upalnej pogody - gdzieś na działce pod miastem... Mało prawdopodobne, by ktoś z powodu wyborów zmieniał swoje plany w tym zakresie.
Po trzecie: w okresie wakacyjnym trudno liczyć też na taką mobilizację młodszego elektoratu, jaka miała miejsce w wyborach parlamentarnych w 2007 r. Młodzi ludzie - poza szkołą/uczelnią - nie będą mieli tak częstych kontaktów ze swoimi liderami opinii. Wielu z nich wyjedzie za granicę, bo wbrew obietnicom Tuska nie doczekaliśmy się u nas drugiej Irlandii. Wręcz odwrotnie, bezrobocie wzrosło i jedynym pomysłem, by zarobić na jakiś fajny wypad, nadal są dwa-trzy miesiące pracy za granicą. Ci, których stać na imprezowanie w kraju, ruszą w góry czy nad morze (na samym Open'erze będzie 4.VII ok. 80 tys. potencjalnych wyborców Komorowskiego).
Po czwarte: Platforma sama strzeliła sobie w stopę, wystawiając kandydata, który wygląda bardziej konserwatywnie niż jakikolwiek polityk PiS-u. Myśliwy z niepracującą żoną i piątką dzieci... Dla feministek, Zielonych to jakiś koszmarny archetyp. Zauważyła to nawet Gazeta Wyborcza (patrz: rozmowa Miłady Jędrysik z Olgą Tokarczuk, sobotnia GW).
Po piąte: Platforma strzeliła sobie w stopę, wystawiając kandydata nijakiego, którego główną cechą w polityce była i jest lojalność (kiedyś wobec Krzaklewskiego i Buzka, dziś wobec Tuska). Jak trafnie zauważył Grzegorz Napieralski w wywiadzie dla "Nie", w ogóle nie znamy poglądów tego kandydata. Czy ktoś wie, co Komorowski myśli na temat in vitro, związków partnerskich, parytetów dla kobiet??? Złośliwi twierdzą, że nigdy nic się na temat nie dowiemy, chyba że jakiś sondaż wskaże, że Polacy są jednomyślni w którejś z tych kwestii.
Po szóste: Platforma strzeliła sobie w stopę, wystawiając kandydata, który po wyborach będzie meldować komuś wykonanie zadania (choć zapewne nie przy kamerach). Jeden z głównych zarzutów w stosunku do Kaczyńskiego - zależność od lidera jednej z partii politycznych, dziś wygląda po prostu śmiesznie. Bo nie ma wątpliwości, że Bronek w jeszcze większym stopniu jest i będzie zależny od Tuska. Pierwsze decyzje (podpisanie ustawy o IPN, zapowiedź przyspieszenia nominacji prezesa NBP), nie pozostawiają wątpliwości, co do tego. Komorowski będzie podejmował decyzje zgodne z interesem PO, niekoniecznie zgodne z interesem ogółu...
Po siódme: W tego typu wyborach liczy się osobowość kandydatów. Komorowski był i jest politykiem drugiej linii, nigdy nie był liderem choćby najmniejszej partii czy ruchu politycznego. Spokojem czy ugodowością przypomina Kwaśniewskiego, ale nie wypowiada się tak pięknie i gładko jak Kwachu, nie zatańczy na scenie disco-polo, nie napije się wódki z Janukowyczem i nie będzie parodiować papieża. Bo w przeciwieństwie do Olka jest sztywniakiem. "Dostanie więcej głosów niż jest wart ponieważ 'mniej niż jest wart' to bardzo bardzo mało" - tak kilka dni temu pisał o Komorowskim Jerzy Urban ????
Po ósme: Liczy się też wiarygodność. Komorowski ślizga się na scenie politycznej od lat. Dobrze się czuł w towarzystwie Krzaklewskiego, Buzka, Tuska i kształconych w Moskwie generałów. Nikomu się nie narażał. Kaczyński jest znacznie bardziej wyrazisty, ma określone poglądy od wielu lat. I wbrew pozorom nie są to poglądy antyrosyjskie.
Jeśli Kaczyński przestrzegał przed czymś to nie przed Rosjanami, ale przed rosyjską wersją demokracji. Taką postsowiecką demokracją, w której można było bezkarnie zabijać Annę Politkowską, Aleksandra Litwinienkę, Natalię Estemirową, Pawła Chlebnikowa i dwudziestu innych rosyjskich dziennikarzy. A w innych krajach postsowieckich likwidować Georgija Gongadze, Dmitrija Zawadzkiego, Wiktora Hanczara, Dżochara Dudajewa, Asłana Maschadowa i wielu innych. Kaczyński walczył z bagnem, w którym mogli w latach 90. zniknąć Michał Falzmann i Jarosław Ziętara, czy prezes NIK, prof. Walerian Pańko (policjanci, którzy badali jego śmierć w wypadku samochodowym dziwnym trafem utonęli łowiąc ryby).
O wiarygodności Kaczyńskiego świadczy fakt, że w latach 90. sam był bliski podzielenia ich losu. W 1993 r. na oponach samochodu Jarosława Kaczyńskiego dokonano po dziesięć nakłuć, specjalnym narzędziem, z wielką precyzją. Tak, by przy większej prędkości pękły. Trzy lata później jechał swym oplem vectrą z dużą prędkością. Samochód wyleciał na pobocze, wyrwał drzewo z korzeniami. Jak się okazało, ktoś lekko poluzował zawór w kole, by powietrze powoli uchodziło. O tym też już się mówi i pisze w trakcie tej kampanii...
Po dziewiąte: Spadają notowania Platformy, żaden sondaż nie wskazuje już ponad 50-procentowego poparcia PO. Ostatni: tylko 38%. To znaczy, że Polacy raczej nie będą chętni powierzyć pełni władzy tej opcji politycznej. Platforma zresztą nie zasługuje na taki kredyt zaufania, bo zaczyna czuć się zbyt pewnie.
Przykład? Minister Jerzy Miller (MSWiA)... Dopiero po trzecim tekście "Dziennika" o próbie ustawienia przetargu na 400 mln złotych na rzecz jednej z poznańskich firm informatycznych raczył zwołać w poniedziałek konferencję prasową. Przyznał, że... złamał prawo ale tylko trochę. Przyznał się, bo większość mediów i tak ten temat przemilczała (co mnie jako byłego dziennikarza osobiście wkurzyło, bo taka postawa mediów zaczyna przypominać Rosję czy
Białoruś)...
Po dziesiąte: Komorowski wygląda ostatnio na mocno zmęczonego człowieka. Łączenie obowiązków marszałka i p.o. prezydenta wyraźnie nie służy jego kondycji (kto go widział w poniedziałek u Lisa, ten wie o czym piszę)... Ciężka kampania może sprawić, że zmęczenie będzie narastać i w ew. debacie telewizyjnej powtórzy się sytuacja z historycznej debaty Nixon - Kennedy. Czytaj: nawet jeśli Komorowski będzie mówić mądrzej, widzowie mogą ocenić to inaczej.