@maar, przecież "caciavita" zadał pytanie o podatek obrotowy, a nie o ten od wygranych...
Lektura:
http://forum.bukmacherskie.com/f98/bukmacher-anglia-74492.html
oraz
"Angielscy politycy, a dokładniej przedstawiciele Komisji Hazardowej (Gambling Commission) wykorzystując wydarzenia tzw. "czarnego piątku", możliwość podreperowania budżetu i obserwując podobne tendencje w innych krajach europejskich, zapowiedzieli zmianę zasad licencjonowania bukmacherów internetowych oferujących swoje usługi mieszkańcom UK. Do tej pory bukmacherzy internetowi mogli legalnie działać na podstawie przepisu Gambling Act z 2005 r. i według pozwolenia wydanego na jego mocy, obsługiwać angielskich klientów, nawet jeśli działali spoza Wyspy. Wystarczyło, że mieli zarejestrowaną firmę w Europejskiej Strefie Ekonomicznej (EEA) lub w którymś z krajów z tzw."białej listy" m.in. Isle of Man, Alderney, Antigua i Tasmania.
Co więcej, wygrane u takich bukmacherów były również dla angielskich obywateli legalne i nieobłożone dodatkowym podatkiem. Zmianę polityki w tym zakresie potwierdzili w tym tygodniu (w czwartek, czyli tego samego dnia, kiedy w Polsce weszła w życie nowelizacja ustawy hazardowej - przyp.) John Penrose, minister odpowiedzialny za przepisy hazardowe oraz sam premier David Cameron. Nowe przepisy mają opierać się na nowej interpretacji miejsca zawierania zakładu. Ma to być miejsce otrzymywania usługi (w tym przypadku UK) a nie miejsce skąd jest ona oferowana. Każdy bukmacher internetowy, który będzie chciał obsługiwać angielskich graczy, będzie musiał wystąpić o specjalną licencję do Komisji Hazardowej działającej przy angielskim rządzie. Nie wiadomo jeszcze jakie będą warunki jej uzyskania, podatki oraz kiedy wejdzie w życie. Eksperci oceniają, że nowe prawo nie zostanie wprowadzone wcześnij niż za 2-3 lata, ponieważ wymaga ono zmian również w innych ustawach powiązanych.
John Penrose obiecuje, że nowe angielskie prawo dla bukmacherów internetowych będzie uczciwe i konkurencyjne, a kraje z obecnej "białej listy" nie stracą swoich klientów, bo ustawodawcy postarają się uniknąć konieczności podwójnego licencjonowania i opodatkowania w ich przypadku. Bukmacherzy z biurami i licencją na np. Wyspie Man czy Alderney najprawdopodobniejnie będą musieli ponownie przechodzić procesu licencyjnego i przenosić swoich biur. Koniecznie dla nich będzie jedynie uzyskanie licencji od angielskiej Komisji Europejskiej dla usług kierowanych do angielskich klientów. Wszystkie firmy, które uzyskają licencję, będa tez musiały płacić podatek z transakcji z udziałem angielskich klientów.
Nie wiadomo, czy nowe przepisy zmienią też opodatkowanie wygranych z perspektywy angielskiego gracza.
Oficjalnie politycy angielski tłumaczą zamiar zmiany prawa dotyczącego e-gamingu chęcią poprawy ochrony graczy i bezpieczeństwa ich pieniędzy obracanych u bukmacherów internetowych. "Nie chcemy, aby w Anglii powtórzył się czarny piątek" - mówią. Wspomina się także o obecnym złym systemie, który faworyzuje bukmacherów działających spoza Wyspy ("offshore"

kosztem firm zarejestrowanych na miejscu, w Anglii. Wiadomo - wyższe koszty administracyjne, podatki itd. Nieoficjalnie, wiadomo jednak, że po tym jak
Betfair na początku bieżącego roku przeniósł swoją firmę z UK na Gibraltar, angielska Komisja Hazardowa straciła kolejną "dojną krowę" i w pełni angielski i płacący jedynie angielskie podatki został już tylko Bet365. Wcześniej z UK "wynieśli" się też bowiem m.in. Ladbrokes, Will Hill, PartyGaming, Victor Chandler, Stan James, 888, 32Red, Paddy Power. Coraz większą cześć rynku angielskiego zaczynają też podbijać azjatyccy bukmacherzy internetowi. Komisja Hazardowa i wspomniany minister John Penrose chcą aby nowe prawy zachęciło firmy do powrotu do UK, a przynajmniej wykupienia licencji na oferowanie usług na tym największym rynku hazardu internetowego w Europie. Przedstawiciele największych bukmacherów obiecują, że jesli zaproponowane przepisy i podatek będą konkurencyjne, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby tak się właśnie stało. Rynek angielski jest dla nich cenny nie tylko ze względu na bardzo aktywnych angielskich typerów, ale również na możliwość reklamowania się przy okazji meczów Premiership - bardzo popularnej ligi w Azji.
Informacje o nowych regulacjach płynące z Anglii, która kiedyś jako jedna z pierwszych zalegalizowała hazard internetowy, praktycznie przekreślają szanse na jedno wspólne prawo e-gamingowe dla wszystkich krajów UE. "Zielona księga" dla bukmacherstwa internetowego. o której była mowa w marcu, coraz bardziej traci na znaczeniu. Niestety. Jeśli po Francji i Włoszech, uda się również Niemcom i Anglii skutecznie ściągać podatki z zysków osiągniętych przez bukmacherów internetowych stricto na klientach z tych krajów, to przesądzona zostanie nowa era dla bukmacherstwa internetowego w Europie! Przestanie działać zasada "internet bez granic" i wolnego przepływu usług w obrębie UE. Każdy bukmacher będzie musiał zdecydować, na którym rynku(ach) chce działać i wykupić odpowiednią liczbę licencji oraz prowadzić odpowiednią liczbę osobnych księgowości dla każdego uregulowanego rynku odprowadzających osobne podatki.
Inną kwestią pozostają jeszcze różne warunki proponowane przez poszczególne kraje dla działalności bukmacherów internetowych. Niemiecka propozycja 16.6% od obrotu czy polskie 12% z jednoczesnym zakazem reklamy i gier casino na pewno nie zachęcą firm do poddanie się i zaakceptowania nowej sytuacji tworzącej. Wręcz przeciwnie - przyczynią się do wzrostu szarej strefy hazardu internetowego. O nowe angielskie regulacje prawne dla sektora e-gamingu jestem jakoś dziwnie spokojny. Tam potrafią rozmawiać z partnerami w biznesie, tak aby obie strony były zawodolone. W tym przypadku z bukmacherami internetowymi."
.