G
437
Z góry przepraszam, jeśli coś będzie nie tak z nazwą tematu, mam nadzieję, że w razie czego moderatorzy przymkną oko i mnie poprawią.
Wielu z Was pewnie to umknęło, ale na kortach Melbourne Park właśnie odbywają się wewnątrzaustralijskie turnieje o dziką kartę do turnieju głównego (mężczyźni, kobiety, kobiecy debel), gdzie można zobaczyć trochę znanych twarzy. Dla zainteresowanych tematem - zarzucę od razu kilka linków:
- artykuł na Wikipedii, gdzie wszystkie dzikie karty i sposoby ich zdobycia są ładnie rozpisane - https://en.wikipedia.org/wiki/2017_Australian_Open_â_Main_Draw_Wildcard_Entries
- strona turnieju - http://www.tennis.com.au/tournaments/pro-tournaments/australian-open-play-off
- kanał na YouTube Tennis Australia, gdzie można (na żywo!) oglądać te spotkania - https://www.youtube.com/channel/UCgUrLyvzsRqgGSmTBbxL84A
Tyle tytułem wstępu. Dzisiaj w nocy rozgrywane są mecze ćwierćfinałowe mężczyzn, w związku z tym jeden bet ode mnie.
Cristopher O'Donnell - Sam Groth 1 2,35 forbet
No to tak. Zacznę może od Grotha. Dosyć znany szerszej publiczności 29-latek, który dysponuje atomowym serwisem. W zasadzie na tym mógłbym zakończyć swój opis, bo i niewiele więcej Samuel ma swoją grą do zaoferowania. Kto interesuje się tym sportem choć trochę wie, że jest to jeden z najbardziej drewnianych zawodników w top 300 rankingu ATP. Ma w zasadzie problem już z samym utrzymaniem piłki w korcie i po kilku uderzeniach mocno prawdopodobne jest, że wyrzuci piłkę na aut lub zagra w siatkę, nawet, jeśli przeciwnik nie narzuca jakiejś wielkiej presji. Backhand jednoręczny - i wielu, żeby nie powiedzieć wszyscy, myślą wtedy o zagraniu pięknym, nieraz zabójczym, a do głowy przychodzą takie nazwiska, jak Federer, Wawrinka, Gasquet, Dimitrov, Haas, czy - z dawnych graczy - choćby Guga Kuerten. Otóż nie. Backhand Grotha przeczy tej wizji i jest po prostu cienki. Oczywiście, od dzwona zdarza mu się coś ustrzelić, ale jest to niewątpliwie ta rzadsza opcja. Forehand trochę lepszy, jednak też bez szału. W związku z powyższymi lubi podejść do siatki, żeby skrócić wymianę i zmusić przeciwnika do błędu. Ma to sens, bo w istocie Groth jest przyzwoitym deblistą (wygrane dwie 250-ki, a nawet finał pięćsetki w Waszyngtonie osiągnięty z Leanderem Paesem przed dwoma laty), ale oczywiście często gęsto nadziewa się na passing shoty, o ile tylko przeciwnik potrafi je zagrać.
2 dni temu, w 1/8 finału, spędził niemal równe 4 godziny na korcie, a jego przeciwnikiem był niejaki Dayne Kelly. Prawdopodobnie niewiele mówi Wam to nazwisko i nic w tym dziwnego, albowiem jest to tenisista, który nigdy nie wskoczył nawet do czołowej 300 rankingu. Poziom raczej turniejów ITF, okazjonalnie challenger. Widziałem urywki tego spotkania i cóż mogę rzec... Wielkiej różnicy na korcie widać nie było. Groth swoje oczywiście wyserwował, ale na dobrze dysponowanego rywala ledwo to starczyło. Musiał bronić piłkę meczową (posłał wtedy asa). W piątym secie ostatecznie wygrał 10:8, jednak nawet, gdy serwował na mecz przy stanie 9:8, rywal miał break pointy.
Teraz trochę o Chrisie O'Donnellu. Wciąż myślę perspektywiczny - 22 lata, obecnie 240. miejsce w rankingu. Całkiem fajny serwis, jedynka dość szybka, dwójka oczywiście wolniejsza, z kickiem. Dobry, mocny forehand, którym potrafi przede wszystkim uderzyć po prostej, ale też zagrać cross-court i znaleźć fajny kąt. Backhand, tak jak u Grotha, jednoręczny, ale znacznie lepszy, potrafi nim mocno uderzyć, placement też nie najgorszy, chociaż oczywiście nad tym uderzeniem ma mniejsze panowanie. Potrafi zaatakować z returnu, lubi też przejmować inicjatywę w trakcie wymiany spychając przeciwnika do defensywy. W 1/8 grał z Alexem De Minaurem, jedną z nadziei australijskiego tenisa (finalista tegorocznego juniorskiego Wimbledonu, gdzie przegrał ze znanym już młodym Kanadyjczykiem, Denisem Shapovalovem) i dość gładko wygrał w trzech setach (62 76 62), a mecz trwał około dwóch godzin.
Podsumowując zatem tę być może nieco chaotyczną analizę (tak już miewam, wybaczcie!) - jak najbardziej upatruję tutaj szansę na zwycięstwo O'Donnella, a kurs 1,50 na Grotha, w dodatku nie najlepiej dysponowanego, absolutnie nie jest wart gry. Chris powinien trzymać swój serwis i upatrywać swoich szans w tajach, albo czekać, aż Groth sam się wcześniej połamie. O to niekoniecznie musi być trudno, bo jeśli Sam nie ustawi sobie wymiany podaniem, to potem im dalej w las, tym gorzej. Próbujemy. Oczywiście stawka lekka.
Wielu z Was pewnie to umknęło, ale na kortach Melbourne Park właśnie odbywają się wewnątrzaustralijskie turnieje o dziką kartę do turnieju głównego (mężczyźni, kobiety, kobiecy debel), gdzie można zobaczyć trochę znanych twarzy. Dla zainteresowanych tematem - zarzucę od razu kilka linków:
- artykuł na Wikipedii, gdzie wszystkie dzikie karty i sposoby ich zdobycia są ładnie rozpisane - https://en.wikipedia.org/wiki/2017_Australian_Open_â_Main_Draw_Wildcard_Entries
- strona turnieju - http://www.tennis.com.au/tournaments/pro-tournaments/australian-open-play-off
- kanał na YouTube Tennis Australia, gdzie można (na żywo!) oglądać te spotkania - https://www.youtube.com/channel/UCgUrLyvzsRqgGSmTBbxL84A
Tyle tytułem wstępu. Dzisiaj w nocy rozgrywane są mecze ćwierćfinałowe mężczyzn, w związku z tym jeden bet ode mnie.
Cristopher O'Donnell - Sam Groth 1 2,35 forbet

No to tak. Zacznę może od Grotha. Dosyć znany szerszej publiczności 29-latek, który dysponuje atomowym serwisem. W zasadzie na tym mógłbym zakończyć swój opis, bo i niewiele więcej Samuel ma swoją grą do zaoferowania. Kto interesuje się tym sportem choć trochę wie, że jest to jeden z najbardziej drewnianych zawodników w top 300 rankingu ATP. Ma w zasadzie problem już z samym utrzymaniem piłki w korcie i po kilku uderzeniach mocno prawdopodobne jest, że wyrzuci piłkę na aut lub zagra w siatkę, nawet, jeśli przeciwnik nie narzuca jakiejś wielkiej presji. Backhand jednoręczny - i wielu, żeby nie powiedzieć wszyscy, myślą wtedy o zagraniu pięknym, nieraz zabójczym, a do głowy przychodzą takie nazwiska, jak Federer, Wawrinka, Gasquet, Dimitrov, Haas, czy - z dawnych graczy - choćby Guga Kuerten. Otóż nie. Backhand Grotha przeczy tej wizji i jest po prostu cienki. Oczywiście, od dzwona zdarza mu się coś ustrzelić, ale jest to niewątpliwie ta rzadsza opcja. Forehand trochę lepszy, jednak też bez szału. W związku z powyższymi lubi podejść do siatki, żeby skrócić wymianę i zmusić przeciwnika do błędu. Ma to sens, bo w istocie Groth jest przyzwoitym deblistą (wygrane dwie 250-ki, a nawet finał pięćsetki w Waszyngtonie osiągnięty z Leanderem Paesem przed dwoma laty), ale oczywiście często gęsto nadziewa się na passing shoty, o ile tylko przeciwnik potrafi je zagrać.
2 dni temu, w 1/8 finału, spędził niemal równe 4 godziny na korcie, a jego przeciwnikiem był niejaki Dayne Kelly. Prawdopodobnie niewiele mówi Wam to nazwisko i nic w tym dziwnego, albowiem jest to tenisista, który nigdy nie wskoczył nawet do czołowej 300 rankingu. Poziom raczej turniejów ITF, okazjonalnie challenger. Widziałem urywki tego spotkania i cóż mogę rzec... Wielkiej różnicy na korcie widać nie było. Groth swoje oczywiście wyserwował, ale na dobrze dysponowanego rywala ledwo to starczyło. Musiał bronić piłkę meczową (posłał wtedy asa). W piątym secie ostatecznie wygrał 10:8, jednak nawet, gdy serwował na mecz przy stanie 9:8, rywal miał break pointy.
Teraz trochę o Chrisie O'Donnellu. Wciąż myślę perspektywiczny - 22 lata, obecnie 240. miejsce w rankingu. Całkiem fajny serwis, jedynka dość szybka, dwójka oczywiście wolniejsza, z kickiem. Dobry, mocny forehand, którym potrafi przede wszystkim uderzyć po prostej, ale też zagrać cross-court i znaleźć fajny kąt. Backhand, tak jak u Grotha, jednoręczny, ale znacznie lepszy, potrafi nim mocno uderzyć, placement też nie najgorszy, chociaż oczywiście nad tym uderzeniem ma mniejsze panowanie. Potrafi zaatakować z returnu, lubi też przejmować inicjatywę w trakcie wymiany spychając przeciwnika do defensywy. W 1/8 grał z Alexem De Minaurem, jedną z nadziei australijskiego tenisa (finalista tegorocznego juniorskiego Wimbledonu, gdzie przegrał ze znanym już młodym Kanadyjczykiem, Denisem Shapovalovem) i dość gładko wygrał w trzech setach (62 76 62), a mecz trwał około dwóch godzin.
Podsumowując zatem tę być może nieco chaotyczną analizę (tak już miewam, wybaczcie!) - jak najbardziej upatruję tutaj szansę na zwycięstwo O'Donnella, a kurs 1,50 na Grotha, w dodatku nie najlepiej dysponowanego, absolutnie nie jest wart gry. Chris powinien trzymać swój serwis i upatrywać swoich szans w tajach, albo czekać, aż Groth sam się wcześniej połamie. O to niekoniecznie musi być trudno, bo jeśli Sam nie ustawi sobie wymiany podaniem, to potem im dalej w las, tym gorzej. Próbujemy. Oczywiście stawka lekka.